Rozdział 2.
Nora. Kocham to miejsce. Wszystko tu
jest takie inne, lepsze, zabawniejsze. Ten dom jakby sam się uśmiechał. Z
każdego kąta atakują mnie tu zawsze najlepsze wspomnienia. Jakby każdy mebel w
tym domu miał własne uczucie i potrafił się uśmiechać… Uwielbiam tu wszystko, a
w szczególności mieszkańców tego domu. Ron – najlepszy przyjaciel. Drugiego
takiego (oprócz Harry’ego) ze świecą szukać. Ginny – przyjaciółka z którą
dopiero od niedawna tak dobrze nam się rozmawia. George i Fred – ten duet
choćby nie wiem co zawsze wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Przy nich nie da się
mieć złego humoru. Zawsze rozbawiają, choćbym broniła się rękami i nogami. Pani
Weasley – moja druga mama. Zawsze mnie broni i usiłuje troszczyć się jak o
drugą córkę, której nie ma. Każdy w tym domu ma inny charakter. Każdy lubi coś
innego, każdy jest inny, a razem mieszkańcy tego domu tworzą idealną rodzinę,
którą każdy chciałby mieć.
Pierwszy dzień pobytu tu jest zawsze
momentem przejścia ze świata mugoli do świata cudownej magii.
- Ok., to jak tam wakacje? – zagadnęła mnie Ginny w trakcie
ścielenia łóżek.
- W porządku. Po powrocie z Hogwartu w sumie się nudziłam. –
powiedziałam. – A jak u ciebie?
- Nuda? Tu nie ma o tym mowy.
I jakby na potwierdzenie jej słów
tuż pod naszymi nogami coś porządnie rąbnęło. Podskoczyłam.
- Taaa… Fred i George. – powiedziała Ginny z marnym uśmiechem. –
Tu tak jest codziennie.
- Ahhh… jasne. Ciekawe swoją drogą. – zastanowiłam się.
- Co jest takie ciekawe? – zapytała ruda.
- Że choćby nie wiem jak ryzykowali zawsze wychodzą z tego cali i
zdrowi. – zaśmiałam się.
- Jeszcze nie ryzykowali tak bardzo. – Ginny się zamyśliła. –
Wszystko przed nimi. – dodała.
- Zapewne.
- Ginny! Hermiona! Śniadanie! – wykrzykiwała z dołu pani Molly.
Po śniadaniu wszyscy wzięliśmy się
do pracy. Fred i George ogarniali ogród. Ron wciąż siedział u siebie w pokoju,
bo kara jeszcze się nie skończyła. My z Ginny ogarnęłyśmy kuchnię i zmieniłyśmy
pościele w pokojach chłopców, nie licząc pokoju bliźniaków, w którym pościelą
zajęła się sama Ginny.
Po południu, kiedy z nieba usunęły
się wszystkie chmury zrobiło się bardzo ciepło. Postanowiłyśmy z Ginny wybrać
się nad jezioro. Szybko ubrałyśmy się w bikini i już nas nie było.
Wylegiwałyśmy się na ręcznikach w
ciepłym piasku. Nasze na w pół nagie ciała ogrzewało i przypiekało piękne
słońce.
- No, no, dziewczyny, jakie laski. – krzyknął George. – Hermiono,
pod mundurkiem nie widać jakie masz nogi. – zaśmiał się i podbiegł do nas.
- Co robicie? – zapytał Fred.
- Nie widać? – zapytałam ze śmiechem. – kosimy ogród. – wszyscy
równo ryknęli śmiechem.
- Hermiono, nie bądź taka mądra. Co powiecie na kąpiel?
Fred pochylił się nade mną i porwał na ręce.
Starałam się wyrwać, ale nic nie mogłam zrobić.
- Nie! Fred, nie! Postaw mnie! Natychmiast mnie postaw! –
zaczęłam wierzgać nogami i krzyczałam głośno.
Nic nie wskórałam. Chwilę później z
głośnym pluskiem wylądowałam o wodzie. . Szybko wypłynęłam na powierzchnie,
obok mnie stanęła równie mokra Ginny.
- Ale jesteście pomysłowi! Nic oryginalniejszego nie przyszło wam
do głowy? – wydarłam się patrząc na nich z wyrzutem.
Bliźniacy śmiali się do samego płaczu.
Spojrzałam na Ginny i
porozumiewawczo się uśmiechnęłam. Obie wyskoczyłyśmy z wody i pobiegliśmy do
chłopców.
- Fred, zaczekaj! – zawołałam za odchodzącym chłopakiem. – mam
sprawę. – kiedy byłam już blisko uśmiechnęłam się cwanie – jakoś mnie naszło na
romantyczny nastrój. – powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- O nie! Hermiono! – krzyczał Fred, ale na mnie nic nie działało.
– Zmoczysz mnie! Nie!
Śmialiśmy się w niebogłosy. Nagle
przestałam się śmiać, wykorzystałam nieuwagę Freda i dźgnęłam go palcem w
żebra. Fred zgiął się i odskoczył ode mnie.
- O nie! Hermiono! – powtórzył Fred i zaczął się śmiać. –
Zabijesz mnie. – krzyczał i wił się pod moimi palcami. Wykorzystując fakt, że
Fred stał odwrócony do mnie plecami, wskoczyłam mu na barana.
- Ok, to teraz za karę, bo jestem zła, niesiesz mnie do domu! –
zaśmiałam mu się do ucha.
- Jasne, jasne! Georgie, czy ty słyszałeś, że Hermiona nazwała
nas mało pomysłowymi?
- Tak! Trzeba wymyślić karę, czy coś. To nie może się tak
skończyć. Co jak co, ale my jesteśmy bardzo pomysłowi i oryginalni. –
powiedział George patrząc na mnie z wyrzutem.
- Pomyślimy nad karą dla ciebie dziś wieczorem. Jutro na pewno
spotka cię kara. – powiedział z powagą Fred.
- Już się boję. – zamruczałam z cwanym uśmiechem na ustach.
Szliśmy jeszcze jakiś czas. Fred
wciąż utrzymywał, że nie jestem ciężka. Nie wierzyłam mu ani odrobinę, ale sam
puścić mnie nie chciał, więc wciąż u niego na plecach zbliżałam się do Nory.
Fred wniósł mnie do mojego i Ginny
pokoju i rzucił na moje łóżko.
- Fred! Jestem mokra! – krzyknęłam już leżąc na łóżku.
- Ojej, zapomniałem! – powiedział z udawaną skruchą.
Szybko złapałam za poduszkę i cisnęłam nią z
całej siły w roześmianego rudzielca.
- Aua! Boli, Hermiono! – krzyczał, a ja okładałam go dalej
korzystając z chwili zawahania z jego strony.
- Ok, rozejm! – powiedział ponosząc do góry ręce.
Zawahałam się i to był mój błąd.
Fred złapał mnie za nogi i przerzucił sobie przez ramię. Zniósł mnie na dół i
obiegł dom dokoła ze mną na ramieniu.
- Ojej, Hermiono, co zrobiłaś? – zapytał pan Artur , który
dopiero co wrócił z pracy. Widok pana Weasleya skłonił Freda do postawienia
mnie na ziemi. Stojąc dalej w bikini było mi niesamowicie niezręcznie.
-Trzymaj, golasie. – zaśmiał się Fred podając mi swoją bluzę.
Przyjęłam ją z ogromną wdzięcznością
i od razu na siebie narzuciłam.
- Dzień dobry panu. – powiedziałam i uściskałam go serdecznie.
- Miło mi cię widzieć.
Pani Weasley przed kolacją darowała
Ronowi tą jego jakże straszną karę. Przygotowała cudowną kolację. Po ósmej
zasiedliśmy do niej i długo, długo rozmawialiśmy. Do łóżka zebrałam się grubo
po północy. I zasnęłam momentalnie, nie zwracając uwagi na głośne dźwięki
dochodzące z pokoju pode mną.
Rano, jak zawsze bywało wstałam o
tej samej porze, co pani Molly. Po śniadaniu George porwał mnie na bok.
- Mamy karę. Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. Dzisiaj śpisz z
nami w namiocie! Sama! Bez żadnych towarzyszy. Tylko my.
- Ale z dwoma chłopakami? – zapytałam.
- Jesteś jak siostra! Nie dopatruj się tu czegoś!
~~
Czytasz? Skomentuj! :)
To bardzo pomaga i zapewnia, że ktokolwiek tu zagląda :)
~~
Czytasz? Skomentuj! :)
To bardzo pomaga i zapewnia, że ktokolwiek tu zagląda :)
Świetne ! Czekam na dalszy ciąg i akcję w namiocie ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny!
Viv.
ciekawi mnie co się stanie w namiocie
OdpowiedzUsuńto z tym golasem rozbawiło mnie
u mnie kolejny rozdział w tą sobotę bo w poprzednią nocowałam u koleżanki i nie miałam czasu żeby napisać wiec możliwe że pojawią się dwa rozdziały
Frodo
Ale się uśmiałam z tego wrzucenia do wody! Fragment z Arturem też świetny. ;D
OdpowiedzUsuń