piątek, 11 października 2013

Rozdział 3.

Rozdział 3.

            W południe kara wydała się jeszcze gorsza. Prawda, miałam spać z nimi w namiocie. Sama, no dobra. Tyle, że pani Weasley miała się o tym nie dowiedzieć. Sam sen w namiocie może być, ale czułam się bardzo źle z myślę, że mam okłamywać panią Weasley.
            - Przecież nie kłamiesz. Po prostu nie wspomnisz o tej nocy. – próbował przekonać mnie George, a Fred przytakiwał dając znać, że myśli tak samo.
            I tak było mi z tym źle, więc cały dzień unikałam pani Molly, aż do samego wieczora.
            Kiedy około dziesiątej wieczorem, pani Molly powiedziała, że idzie spać, Fred do mnie mrugnął i kiwnął głową w kierunku drzwi. Podeszłam do niego.
            - Za pół godziny widzimy się w tym miejscu. I nie waż się uciekać, bo i tak cię dorwiemy. – powiedział z uśmiechem.
            Przeciągle wypuściłam powietrz z płuc i pobiegłam do sypialni, aby choć trochę się odświeżyć.
- Ok, Ginny, to pa. – powiedziałam. – Gdybym nie wróciła, to wiedz, że byłaś świetną przyjaciółką. – uśmiechnęłam się marnie.
- To pa, Hermiono – uśmiechnęła się przepraszająco. – Będę cię szukać, gdybyś czasem długo nie wracała. Fred i George doskonale o tym wiedzą, więc się ich nie bój. Baw się dobrze. – powiedziała ze śmiechem.
- Jasne. – zamruczałam. – Niemożliwe.
            Po szybkim prysznicu zeszłam do kuchni, tam czekali już na mnie chłopcy.
            - Idziesz jak na ścięcie. – zamruczał Fred widząc moją minę.
            - Tak się czuję. – powiedziałam cicho, ale oboje uznali, że nie ma co wdawać się ze mną w dyskusje na ten temat, więc puścili moją wypowiedź mimo uszy.
             Fred miał w ręce różdżkę i mały pakunek.
            - Lecimy? – zapytał krótko.
            - Co? Bez światła? Nie, nie, ja nie idę. – powiedziałam szeptem.
            - Ojej, Hermiona się boi. – zakpił Fred.
            - Czasy nie pewne, Freddie. – powiedział z uśmiechem George.
Fred wręczył pakunek George’owi.
            - Zapraszam, panno Granger. – powiedział pokazując swoje dłonie.
            Spojrzałam na niego niepewnie.
            - Czyli co? – zapytałam zmieszana.
            - Nie chcesz iść sama, to pójdziesz ze mną. – powiedział szczerząc się do mnie.
            Złapałam go ze rękę i ruszyłam za rudzielcem na przodzie.
            - Nie lubię chodzić sama po ciemku. – powiedziałam widząc jego triumfalny uśmiech.
            - Jasne. – powiedział i ścisnął mi dłoń.
            - Och, nie wyobrażaj sobie nie wiem czego! – krzyknęłam wytrącona z równowagi.
            - Jasne, ale ciszej, bo gdy mama na złapię, to tobie też się oberwie. – powiedział Fred rozglądając się dookoła. – Boisz się co na ciebie szykujemy, mała?
            - Spanie w namiocie nie może być takie złe. Mam się bać?
            - Och, słodka Hermiona myśli, że będziemy całą noc grzecznie spać. – zakpił Fred.
            - Jeszcze mogę wrócić. – powiedziałam z przekąsem.
            - Nie stresuj się. Ognisko, tylko tyle szykujemy. – wyjaśnił Fred z uśmiechem.
            Powlekliśmy się dalej. Nie zadawałam pytań. Byłam wymarzonym towarem do porwania. Nie sprawiałam żadnych problemów.
            Kilka minut i kilka napadów śmiechu później ujrzałam przed sobą małą polankę z miejscem do ogniska obok ogromnego jeziora. George jednym ruchem różdżki rozłożył namiot, Fred natomiast posadził mnie na pieńku i zabrał się za rozpalanie ogniska.
            - Co będziemy robić? – zapytałam patrząc na nich wrogo.
            - Nie kochanie! Po pierwsze nie patrz tak na nas! – zawołał George.
            Skrzywiłam się. A po chwili sztucznie uśmiechnęłam.
            - O, o, coś jak to, ale trochę bardziej naturalnie. – powiedziała Fred. – Tyle razy się ładnie uśmiechasz, teraz też dasz radę, no dalej Hermiono. – uśmiechnęłam się odrobinę bardziej naturalnie. – Pęknie. – powiedział ze śmiechem Fred.
            George wyczarował ogromną butelkę kremowego piwa, która nigdy miała się nie skończyć.
            - Pijemy z jednej butelki! – zawołał. – Jak na prawdziwym ognisku.
            Godzinę później leżałam na dwóch pieńkach i z zafascynowaniem patrzyłam na niebo. Mrugało do mnie setki gwiazd. Wpatrywałam się w nie marząc i myśląc o swoim życiu, o mnie samej, o przyszłości. Po chwili usłyszałam chrapanie. Podniosłam głowę.
            - Śpi. – powiedział spokojnie Fred.
            Położyłam się dalej i wciąż uparcie rozmyślałam.
            - Jak to jest tak żyć? – zapytałam po chwili milczenia.
            - Tak, czyli jak? – zapytał Fred.
            - Tak jak wy. Żyć dla śmiechu, dla przyjaźni, dla siebie nawzajem.
            - Hermiono, przecież ty tak żyjesz, dlaczego mnie o to pytasz?
            - Nie prawda. Ja żyję książkami. Nawet nie wiesz jak byłam szczęśliwa, gdy Ron zaproponował mi wakacje u was. W domu cały czas się nudziłam. Nie mam życia poza szkołą. Interesują mnie tylko książki. To staje się męczące na dłuższą metę. Chciałabym żyć dla jakiegoś celu, a nie zostać Encyklopedią, która wie wszystko. – powiedziałam jednym tchem.
            - Nie myśl za dużo. – powiedział Fred, głosem, którym jak sądzę udzielał rad. – Na co masz ochotę w tym momencie? Na coś naprawdę szalonego. Pomyśl, ale tylko chwilę. Co masz w głowie, kiedy zadaje to pytanie?
            - Nigdy nie pływałam w jeziorze w nocy.
            - Załatwione! – zawołał i zerwał się na nogi.
            - Ale nie tu! Fred, przestań! – byłam bezradna. Fred niósł mnie właśnie na rękach do wody.      
           - Żyjemy chwilą. – uśmiechnął się i wszedł do wody. – Szczerze? Zimna. - powiedział, ale uparcie szedł dalej.
            W końcu stanął w wodzie do pasa i opuścił mnie na nogi. Ciało przeszył mi przeraźliwy chłód, jakby tysiące zimnych igieł wybijało się w moje ciepłe, nagie ciało.
            - Brrr… Zimno! Mogłam pomyśleć o czymś przyjemniejszym. Chcę wyjść.
            - Nie, nie, to nie jest kąpiel. – powiedział zagracając mi drogę. – To jest! – masa ogromnych igieł dorwała się do moich rąk i ramion, a potem poszła w górę do mojej twarzy i włosów. Fred jednym sprawnym ruchem ochlapał mnie wodą, tak, że nie zostało na mnie suchej nitki.
            - Zimno! Fred, nie dam ci dzisiaj spać! Zobaczysz! - zebrałam w sobie całą siłę i oddałam mu tym samym.
            - O jasne, już się boję, że nie zasnę. Dzisiaj nie będzie spania! Ja ci nie dam spać! Są wakacje!
            Kilkaset zimnych kropel na ciele później nareszcie wyszłam z wody. Fred wyczarował wokół nas ogromną bańkę z ciepłym powietrzem i po chwili byliśmy susi.
            - Jasne, wy się bawicie a ja śpię. Nie łaska mnie obudzić? – zapytał zaspanym głosem George.
            - Nie byłeś nam potrzeby. – zawołał do niego Fred.
            Spojrzałam na niego i wybuchłam śmiechem. Odpowiedział mi tym samym. Usiedliśmy znowu do ogniska, które zaczynało już przygasać. Rozmawialiśmy jeszcze kilka chwil.
            - Pójdziemy spać? – zapytałam w końcu ziewając po raz kolejny.
            - Taaa.. ale za chwile. – powiedział cicho George.
            - Nie za chwilę, tylko teraz! Wstawaj i pakuj się do namiotu! – zawołał Fred.
            - Ok, panie przodem. – powiedział Fred kilka minut później, z uśmiechem puszczając mnie do namiotu.
            - Oczywiście namiot czarodziejów. Zwykłe też są fajne, wiecie? – zapytałam patrząc na nich.
            - Mugolskie? – zapytali oboje równocześnie.
            - Tak. W mugolskich śpi się na podłodze w śpiworach. Jest ciasno, ale bardzo przytulnie. To taka mini szkoła przetrwania. – uśmiechnęłam się.
            Fred wyciągnął różdżkę i machnął nią szeptając jakieś słowa. Po chwili siedziała na podłodze w małym trzyosobowym namiocie.
            - Ooo.. to jest to! Noce w takich są najlepsze! Śpię po środku. – powiedziałam wchodząc do śpiwora.

            Chłopcy zajęli miejsca po moich bokach i zasnęliśmy tylko po to, aby za godzinę wstać.

~~

I następny rozdział :)
 Czytasz? Skomentuj :)
Wiecie, to motywuje i zapewnia, że moje wypociny nie idą na marne. Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super (: bardzo mi sie podoba Twoje Fremione, myśle, ze może z tego wyjsc cos świetnego. Dodaje do obserwowanych

    Przy okazji zapraszam na prolog mojego Fremione, Twoja opinia byłaby dla mnie ważna (:
    http://historia-niezwyklej-dziewczyny.blog

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem na tak XD. Blog fajny czekam na kolejny rozdział. Dziewczyno pisz tylko szybko.
    Weny.
    Pozdrawiam
    ~Ela ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny rozdział mam nadzieję że będziesz pisać tak dalej...
    u mnie dzisiaj kolejny rozdział, zapraszam

    OdpowiedzUsuń