Rozdział 11.
Co tak boli? Dlaczego wszyscy tak szepczą? Gdzie może być tak ciemno i
cicho? Gdzie jestem? Ocknęłam się, ale wciąż nie potrafiłam otworzyć oczu.
Powieki miałam ciężkie jak z ołowiu, tak jak inne części ciała. Wokół siebie
słyszałam jakieś ciche szepty, pełne przejęcia. Panika w głosie doprowadzała
mnie do szaleństwa. Gdzie jestem?! I kto
tak denerwująco jęczy?
Po jakimś czasie wreszcie
zdołałam poruszyć ręką. Wokół siebie usłyszałam ciche westchnienie, a potem
nastała cudowna cisza. Niestety tylko na chwile. Potem dało się słyszeć głośny
krzyk.
- Pani Pomfrey!
Udało mi się głośno westchnąć. Ok., to teraz otwórz oczy! Dalej, dasz radę.
Uchyliłam powieki i od razu tego pożałowałam. W oczy zakuło mnie przenikliwie
jasne światło. Zamrugałam kilkakrotnie, a potem usłyszałam już bardzo wyraźnie:
- Hermiono! Merlinie, tak cię
przepraszam! Tak bardzo, bardzo cię przepraszam!...
- Ginny, uspokój się, ona chce
coś powiedzieć.
Uchyliłam usta, które były
zdecydowanie za ciężkie. Spojrzałam po zebranych. Harry cicho mówił do
roztrzęsionej Ginny, a obok mnie na krześle siedział blady Ron i trzymał mnie
za rękę.
- Gdzie..? Ja jestem? Co się
stało? – wyszeptałam
- Och, w skrzydle szpitalnym. –
wyjaśnił Ron. – potknęłaś się w Wielkiej Sali i upadłaś. Mocno uderzyłaś głową
o posadzkę. Dobrze się czujesz?
Zrobiło mi się niedobrze, gdy
poczułam niesamowity ból u podstawy czaszki.
- Hermiono, naprawdę nie wiem, co
mnie podkusiło, żeby wystawiać stopy na sam środek przejście, wybacz mi.
Merlinie, mogłam cię zabić… Och, nie wybaczę sobie tego, naprawdę.
- Ginny, och, jest dobrze. –
wyszeptałam.
Pielęgniarka podbiegła do mnie w
końcu i podała mi jakiś jasnoróżowy płyn. Ociężałą ręką przechyliłam kielich i
od razu poczułam się lepiej. W głowie mi się rozjaśniło, a ciało odzyskało
dawną wagę.
- Nie kręci ci się w głowie? –
zapytała pani Pomfrey.
- Nie, czuję się dobrze.
- Nie jest ci niedobrze?
- Nie, jest w porządku.
- Ból już nie dokucza? Podałam ci
silny środek przeciwbólowy. Powinnaś jeszcze trochę poleżeć.
- Nie, naprawdę czuję się
świetnie.
- Dobrze, ale leż dużo w domu w
te święta. Nie przemęczaj się i uważaj na głowę.
Święta?! Ile leżałam?
Dorwałam Harry’ego, który czekał
przed drzwiami do skrzydła.
- Harry… Ile byłam nieprzytomna?
Jaki dzisiaj dzień?
- Och, tylko kilka dni. Pani
Pomfrey specjalnie trzymała cię w śpiączce, żebyś odpoczęła, Ginny mówiła, że
słabo sypiasz. Jutro wyjeżdżamy na święta, jeśli o to chodzi.
Och, no tak! Jutro zaczyna się przerwa świąteczna.
Za oknem prószył już śnieg i nikt
w pokoju wspólnym nie myślał o nauce. Wszyscy byli już najpewniej spakowani,
więc sama poczłapałam do siebie i zabrałam się do pakowania.
- Mogę? – zapytała Ginny pukając
do otwartych drzwi.
- Tak, jasne.
- Przepraszam, naprawdę
przepraszam za to wszystko. Nie powinnam prawić ci morałów, w końcu to twoje
życie. I za te buty też przepraszam. Nie wiem co mi odbiło. Musisz mi wybaczyć
i oczekuję, że przyjedziesz do nas na święta. Wszyscy chcą cię widzieć.
- Przecież, twoja mama..
- Nie! To ja. Przepraszam, ale to
ja usiłowałam przemówić ci do rozumu i wymyśliłam cały list z wątpliwościami
mamy. Mama nie martwi się o Freda. Ona o niczym nie wie, tylko, że się nie
układa i że chyba zrywacie.
Nie
chciałam jechać do Nory. Naprawdę nie chciałam. I pewnie bym nie pojechała,
gdyby nie list, który dostałam wieczorem.
Hermiono,
Może to ciężki temat, nie zamierzam pytać.
Wiem, że to może boleć. Przyjedź na święta! Bardzo prosimy, przyjedź! Nikt nie
będzie Cię męczyć tym tematem, już ja o to zadbam. Mam nadzieję, że nie
odsuniesz się od nas, po tym związku z Fredem. Najpewniej, gamoń sam zrobił
coś, co kazało Ci z nim zerwać, on taki jest. Nie wiem po kim. Przyjedziesz? ….
Pani Molly
potrafi przekonać. Bałam się ją zranić, więc pojechałam. Bałam się wszystkiego.
Od spotkanie Freda po pożegnanie z nim. Nie chciałam tam jechać. Cholera,
musiałam.
Gdy tylko
znaleźliśmy się przed domem, pan Artur, który nas odbierał, zabrał bagaże i
zaprosił nas do środka. Harry, Ron i Ginny weszli jak do siebie, a ja stanęłam
przed drzwiami z mocno bijącym sercem. Czaiłam się chwilę, aż ujrzałam
wychylającą się z domu głowę Freda. Wyszedł i podszedł do mnie. Serce zabiło mi
jeszcze szybciej, niż wtedy na balu. Z przejęcia zakręciło mi się w głowie, ale
uparcie stałam patrząc na niego.
- Nie
wejdziesz? – zapytał cicho.
Zrobiło mi
się głupio.
- Fred,
musimy porozmawiać.
- A niby o
czym?! Powiedziałaś mi już wszystko, jak myślę! Nie mieszaj mi w głowie, ok.?!
Spojrzałam
w jego oczy i całą sobą chciałam mu powiedzieć jak bardzo żałuję. Patrzyłam w
te brązowe, przeszywające mnie oczy i w myślach krzyczałam: KOCHAM CIĘ. Fred, naprawdę tak bardzo cię
kocham. Ale on nic nie słyszał. Stał dalej, patrząc na mnie niepewnie, a w
moich oczach zaszkliły się łzy. W końcu nie wytrzymałam.
- Kłamałam.
Naprawdę kłamałam. – wyszeptałam.
- CO?!
- Kłamałam.
Proszę, wróćmy do tej rozmowy. Proszę, bardzo proszę, Fred. Obiecuję, że powiem
coś innego, tylko wróćmy do tej cholernej chwili na peronie.
- Wrócić?
Przez tyle czasu zabijałem się myśląc o tobie! Przez tyle czasu nie potrafiłem
pojąć, co zrobiłem źle! Przez tyle czasu przeklinałem każdą myśl związaną z
tobą! A teraz ty śmiesz prosić, żebyśmy wrócili do tej rozmowy?! Czy ty
naprawdę myślisz, że jestem tak naiwny?! – wykrzyczał, machając rękami podobnie
jak pani Molly.
- Fred… A
ty myślisz, że ja przez cały ten czas siedziałam zadowolona?! Przecież do
cholery, ja nie robiłam nic innego, tylko myślałam! O tobie, o tym wszystkim! Proszę.
– powiedziałam cicho, patrząc na niego nieśmiało.
Widziałam,
jak jego wyraz twarzy się zmienia. Nie był zły. Przechodziło. Powoli, bardzo
powoli, ale przechodziło.
- Więc,
Fred, co chciałeś mi powiedzieć? – zapytałam nieśmiało.
- Tylko,
tyle…. Że istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że… cię kocham.
Uśmiechnęłam
się mimo łez.
- Dlaczego?
- Dlaczego?
Nie ma żadnego powodu do miłości. Po prostu cię… kocham.
- Za co?
- Za
wszystko…
- Kocha się
pomimo wszystko, a nie za coś.
- Nie dałaś
mi skończyć. Hermino… Kocham twój każdy uśmiech. Ten nieśmiały, pewny siebie i
niepewny. Kocham to jak na mnie patrzysz. Kocham twoje usta, kocham twoje oczy,
które tak błyszczą, gdy robisz coś co ci się podoba. Kocham jak się
denerwujesz. Kocham, że denerwujesz się
na mnie najczęściej. Kocham, twoje oczy, gdy złość ci mija. Robisz się
wtedy taka spokojna i opanowana. Kocham twoje ciało. Kocham ciężar twojego
ciała na moim. Kocham każdą cząstkę ciebie. Kocham cię całą, Hermino.
Uśmiechnęłam
się do jego pięknie roześmianych oczu.
- I ja cię
kocham, Fred.
I wreszcie,
po takim czasie. Po gonitwach i okłamywaniu samych siebie. Po tylu niepewnych
miesiącach. Po przepłakanych nocach, po tyle zbędnych słowach, które tak
bolały. Nasz pierwszy pocałunek miłości. Już
zapomniałam jak on bosko potrafi całować.
Koniec części drugiej.
~~~~
I oto jest :)
Część trzecia pojawi się za jakiś czas :)
Czytasz? Skomentuj!
Jeju, nie wiem, jak mogłam ostatnio przegapić rozdział o.o No i nareeszcie są znowu razem :D! Aww, to wyznanie miłości Fred'a :3 No nic, to teraz muszę czekać na część trzecią, pozdrawiam i weny życzę, Maja.
OdpowiedzUsuńNareszcie! ♥♥
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać, aż znowu będą razem. Co można jeszcze napisać? Bardzo szczera rozmowa, taka na jaką czekałam od początku c:. Nic dodać nic ująć, żadnych błędów, zastrzeżeń z mojej strony. Wszystko jest CUDOWNE! ♥♥
Wyznanie miłości Freda i prośba Hermiony o rozmowę = ♥♥!
Tak wiem nie rozpisałam się za bardzo, ale nie mogę jestem za bardzo roztrzęsiona tym wszystkim c:
Pozdrawiam i życzę weny.
Witam :D
OdpowiedzUsuńZauważyłam że już od kwietnia nie ma nowych postów, a wchodzę tu regularnie w ich poszukiwaniu !
Mam nadzieję że wznowisz bloga, ponieważ jest świetny !
Życzę weny i zapraszam do mnie na:
http://bright-side-of-the-dark.blogspot.com/
Heeeej! :) właśnie zdobyłaś kolejną fankę swojego bloga! ;) Kocham fremione, a twoje opowiadanie jest cudowne! <3 zaczęłam czytać wczoraj i dzisiaj skończyłam, muszę przyznać, że świetnie piszesz i masz talent ;) czekam z niecierpliwością na nowy wpis! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :D
Właśnie zostałaś nominowana do nagrody Libster Award! Zapraszam na: http://hermiona-g.blogspot.com/2014/08/nagroda-libster-award.html
OdpowiedzUsuńKyaaa... może warto wyłączyć weryfikację obrazkową? Jest irytująca q.q
O matko. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Opowiadanie jest boskie. Takie inne od fremione, które dotąd czytałam. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i liczę na szybki ciąg dalszy.